aaa4
Dołączył: 08 Paź 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Wto 14:58, 23 Paź 2018 Temat postu: zas |
|
|
-Rozmawialismy dawno temu z mezem, czego bysmy sobie zyczyli, gdyby cos takiego nam sie zdarzylo. Oczywiscie nie przypuszczalismy nigdy, ze... - Narendra zaczela plakac. Khanduri gestem dal znak, zeby poczekac i pozwolil jej kontynuowac - ze ktores z nas bedzie musialo podjac taka decyzje.
-Rozumiem - rzekl Anson.
-Tak wiec pluco, rogowki i obie nerki zostaly przeszczepione. Potem odbyla sie piekna ceremonia Sraddha - pogrzeb - wytlumaczyl Khanduri - a na koniec cialo zostalo spalone.
-Narjotowie nie sa sikhami? - spytal Anson, uswiadamiajac sobie dopiero po zadaniu pytania, ze T.J. nie mial ani brody, ani tradycyjnego turbanu sikha.
-Nie - odparl Khanduri. - Sa Hindusami, tak jak ja.
-Czy Hindusi nie uwazaja, ze zabranie czlowiekowi organow stanowi okaleczenie ciala i ze nie wolno tego robic?
Khanduri nie zwrocil sie z tym pytaniem do Narendry.
-Dawniej rzeczywiscie tak bylo - odpowiedzial - ale teraz coraz wiecej Hindusow zaczyna rozumiec, ze oddawanie narzadow przynosi pozytek innym i z tego powodu jest zaszczytnym czynem. Pana szczescie i szczescie tych, ktorzy skorzystali z narzadow mezczyzny sprawily, ze Narjotowie rowniez byli tego zdania.
Cala rozmowa, w trakcie ktorej Anson wypytywal o T.J. Narjota - o jego osobowosc, zainteresowania, przeszlosc - trwala niespelna godzine.
-Wyglada na to, ze byl niezwyklym czlowiekiem - powiedzial Anson, kiedy Narendra skonczyla.
-O, tak - padla przetlumaczona odpowiedz. - Byl rzeczywiscie wyjatkowy. Nigdy go nie [link widoczny dla zalogowanych]
Na koniec Narendra zabrala gosci na krotka wycieczke po domu, godzac sie na pomachanie z daleka jej synom. Przed pozegnaniem Anson wyjal z kieszeni koperte. Narendra zaczela gwaltownie sie wzbraniac, domyslajac sie, co w niej jest, lecz wtracil sie Khanduri. Po dluzszym przekonywaniu z jego strony kobieta przyjela koperte, po czym wspiela sie na palce i pocalowala Ansona w policzek.
-Prosze dbac o siebie, doktorze Anson - powiedziala. - Moj maz zyje w panu.
-Moje cialo bedzie swiatynia ku jego pamieci, pani Narjot - odparl.
-A wiec, doktorze Joseph - rzekl Khanduri, gdy wracali na lotnisko - czy spotkanie z zona panskiego dobroczyncy bylo zgodne z panskim oczekiwaniem?
-Nie oczekiwalem niczego - odpowiedzial Anson - ale to bylo z pewnoscia pouczajace doswiadczenie. Doswiadczenie, ktorego sie nie zapomina.
Khanduri i St. Pierre nie widzieli jego palcow, ktore byly zacisniete w piesci z taka sila, ze paznokcie wrzynaly sie w cialo.
Dochodzilo wpol do czwartej rano, gdy Anson wyszedl tylnym oknem ze swojego mieszkania. Zroszona drobnym deszczem dzungla byla pachnaca i miala w sobie cos mistycznego. Skulony, omijajac kamery bezpieczenstwa, zatoczyl obszerny luk przez geste zarosla, po czym skierowal sie w prawo, w strone drogi prowadzacej do szpitala. Alejka byla w nocy patrolowana, lecz niezbyt czesto.
Powrotny lot do domu z dwiema przesiadkami zajal niemal caly ubiegly dzien. Wrociwszy, Anson poprosil swojego zaufanego przyjaciela Francisa Ngalego o pewna [link widoczny dla zalogowanych]
Potem wzial prysznic, odpoczal, wlozyl czyste, ciemne odzienie i wyszedl przez okno. Dwadziescia minut pozniej zjawil sie na drodze, ktora zostala wyasfaltowana z inicjatywy rzadu w akcie wdziecznosci za dzialalnosc kliniki. Chwile zajelo mu rozpoznanie, w ktorym punkcie drogi sie znajduje. Zorientowal sie, ze Ngale bedzie nan czekal nieco dalej, od strony poludniowej.
Anson mial bystry umysl i lubil rozwiazywac wszelkiego rodz
Post został pochwalony 0 razy
|
|